List do matki

dziecka, które wie, że może odejść

fot. Anika Zadylak
0

Wiesz mamo, chciałbym żebyś przede wszystkim wiedziała jedno. Nigdy nie miałem żalu o to, że czasem zawalałaś. Że nawet zostawiałaś mnie samego i uciekałaś. Czasem się zastanawiam nad tym, jak Ty to wszystko wytrzymujesz. Jak to się stało, że nie zwariowałaś. Wolałaś wcisnąć kaptur na głowę i godzinami siedzieć w deszczu na ławce w parku. Wiedziałem mamo. Tak jak wiedziałem, dlaczego czasem stoisz pod prysznicem zbyt długo. Bo siedzisz tam skulona i dławisz własnymi łzami. Bo jedyne czego w życiu chciałaś najbardziej, to mnie chronić. Najbardziej przed tym, przed czym nie potrafi nikt. Przed mukowiscydozą. I to nie jest twoja wina mamo. Wiem jak bardzo byś tego chciała, bo odkąd pamiętam, jedynym człowiekiem, który był obok zawsze, jesteś Ty.

Zrobiłaś wszystko mamo. Poświęciłaś mi całe życie, tracąc swoje. Nie miej sobie za złe, że błądziłaś. Nigdy mnie nie skrzywdziłaś i już zawsze będę Bogu dziękował, że to właśnie ty jesteś moją matką. Spełniałaś moje marzenia, zapominając o swoich. I patrzyłaś ze łzami w oczach jak się uśmiecham. Nie było dla mnie i nie ma większego lekarstwa niż twoje oczy. Mądre i dobre. Te same, które zobaczyłem jako pierwsze, gdy otworzyłem swoje, gdy wróciłem z dalekiej podróży. Byłaś. Jak zwykle zresztą. O krok za mną. Twoją ciepłą dłonią, która nigdy mnie nie puściła. Chcę żebyś wiedziała, że mimo potknięć jesteś dobrą mamą. Nikt nigdy tak o nikogo nie walczył jak ty o mnie. Jestem tego pewien, bo wiem co potrafiłaś dla mnie zrobić. Do jakiego piekła zejść, żeby mnie jeszcze choć na chwilę uratować.

Musisz też wiedzieć jedno Mamuś. Mam twój charakter, dlatego nie poddam się nigdy. To dzięki Tobie też, walczę i nie daje się złamać, choć wtedy latem zajrzała mi w oczy. Śmierć. Gdy pisałem ci ostatnią wiadomość, przed tym zanim zaczął się dramat dla nas obojga, zajrzała mi prosto w oczy. I wtedy przez moment, to ona szarpała moją dłoń. Dlatego powiedziałem ci potem, że teraz nie boję się już niczego. Ale widziałem, jak ty się bałaś. A ty już wystarczająco długo się boisz. Wiem, że nie powinienem Cię o to prosić, ale ratowałaś mnie już tyle razy, za co jestem ci tak bardzo wdzięczny. Bo to dzięki temu wiem co to znaczy się zakochać, mieć przyjaciół, realizować pasję i mimo wszystko chcieć żyć. Tylko trwa to już tyle lat, jestem już czasem potwornie zmęczony. I wiem, że ty też. Pozwól mi, kiedy przyjdzie już ten ostatni czas. Bądź przy mnie i kiedy już zasnę, puść moją dłoń. I nie przestawaj nawet na moment myśleć inaczej jak tylko o tym, że dzięki tobie żyłem jak chciałem. Nadal żyje i nadal nie wiemy, co nam tak naprawdę pisane. Może faktycznie, jesteśmy krok przed cudem?

Gdyby jednak zdarzyło się inaczej i karetka nie zdąży dojechać, proszę Cię Mamuś, nawet przez ułamek sekundy nie pozwól myśleć o sobie źle. Robisz, ile możesz. Wiem, że nawet na moment nie zawahałabyś się gdybyś mogła oddać za mnie życie. Chcę ci powiedzieć, jakkolwiek głupio to zabrzmi, to szczęście, że na mnie ta mukowiscydoza trafiła. Bo mam matkę, która potrafi góry dla mnie przenieść. Która od ponad dwóch lat codziennie słyszy jak duszę się za ścianą. Która co chwilę wzywa pogotowie i modli się, żeby zdążyli dojechać. Bo już raz zimą, nie zdążyła. Do taty. Udusił się własną krwią. Teraz sobie uświadomiłem jak bardzo się jednak boję. I jak bardzo musisz bać się Ty.

Każdą drogę i najmniejszą dróżkę przeszliśmy razem. Te ostatnią też przejdziemy. A przecież wiesz, że tak naprawdę się nie rozstaniemy, bo jest taka miłość ponad śmierć. Na razie nadal idziemy, wierzę, też dzięki tobie, że w dobrym kierunku. Gdzie potem ja już będę tylko głęboko oddychał i żył a ty wyjedziesz do wszystkich tych miejsc, które zawsze chciałaś zobaczyć. I w naszym niełatwym, wspólnym życiu, będą już tylko słoneczne dni.
Chciałbym ci tak po prostu powiedzieć mamo, że ja też się nie chcę z tobą rozstawać. Ja też czasem dłużej biorę prysznic, żebyś nie słyszała. Bo nie chcę zostawić Cię samej. I też chcę Cię chronić, dlatego czasem tak długo milczę. Nie miej mi tego za złe. To się nazywa miłość, która od 24 lat sprawia, że nadal pierwsze co rano widzę, to twoje oczy. A pierwsze co słyszę to – Dzień dobry. Kocham Cię synu wiesz?
Wiem mamo.
Ja Ciebie też.

“Ratowałaś mnie już tyle razy bez słów
I najlepiej wiesz tu, ile znaczy ten ból
Reszta ne rozumiju, jak Ty. ” (z piosenki Vix.N)

Anika Zadylak

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.