O czym marzą (nie)zwykłe dzieci?

0

– Jeśli choroba pozwoli mi dorosnąć, chciałabym pracować w schronisku dla zwierząt. Pomagać tym najsłabszym, często odrzuconym, odepchniętym przez to, że przeszkadzają, nie spełniają oczekiwań.
– Czujesz się tak czasami, przez to, że jesteś chora?
– Nie, bo mama mi zawsze powtarza, że jestem niezwykła, nie gorsza czy inna, tylko niezwykła. Choć przykro mi czasem, że nie mogę jej pomóc w najlżejszych nawet obowiązkach, bo szybko się męczę.
– A jak byś nazwała psa, takiego swojego, bo wiem, że bardzo chciałabyś go mieć.
– Hope, to po polsku nadzieja. Bo kiedyś czytałam, że ona nigdy nie umiera…

Dzień Dziecka to święto wszystkich pociech. Marzą o nowych zabawkach, wyprawie do wesołego miasteczka, o nowym rowerze, nieograniczonej ilości lodów i słodyczy, o hulajnodze, którą pomkną w świat.
Ale są dzieci, które większość swojego życia spędzają w szpitalach i marzą o sprawach, które mogłyby nam się wydawać bardzo oczywiste.
Dla nich niestety często nie osiągalne, bo choroba zabiera im wszystko, nawet te małe pragnienia, jak marzenie Oli.

– Mój dzień wygląda tak, że często nie starcza go na inne czynności poza inhalacjami, przyjmowaniem leków czy drenażami. A ja bym tylko chciała mieć siłę i czas na zwykłą zabawę, bo już nie pamiętam kiedy ostatnio biegałam z latwcem. Ostatnio nie ma na to szans, bo siedzę za często podpięta pod tlen.
– A co powiedziałabyś dzieciom takim jak ty? W dzień waszego święta?
– Że to nie ważne, że mamy mukowiscydozę. Bo choć zabiera nam dzieciństwo, jednego zabrać nie może. Radosnego serca i zwykłych dziecięcych pragnień, które nawet jeśli się nie spełnią, pozwalają przetrwać każdy kolejny dzień. Bo człowiek żyje tylko wtedy, kiedy nie przestaje wierzyć. I marzyć.

A marzymy o nowych domach, szybkich samochodach, markowych ubraniach, wakacjach na Bali.
O niezliczonej ilości nowych, pięknych rzeczy. Rzeczy, których przecież i tak ostatecznie nie zabierzemy ze sobą na tę drugą stronę.

Dominik opowiada, czego bardzo chciał kiedyś a co jest dla niego najważniejsze teraz.
– Gdy miałem kilka lat, marzyłem jak inne dzieciaki. Wie pani, o nowej piłce do kosza, pistolecie na wodę, nawet o takim mieczu i zbroi, żeby być jak rycerz.
Potem mi się trochę priorytety pozmieniały.

– Masz dopiero 13 lat, o jakich preferencjach mówisz? Bo brzmisz jak dorosły.
– Bo to trochę tak jest, że dorastamy szybciej niż inni. Od urodzenia wiecznie wśród obcych ludzi, pielęgniarek, lekarzy, daleko od domu.
Ciągle borykamy się ze stratą najbliższych, którymi stają się nasi koledzy z oddziałów.
– Więc o czym myśli najczęściej taki chłopak jak ty?
– O tym, żeby jak najrzadziej tęsknić. Za mamą, za swoim pokojem, za obiadem w rodzinnym gronie. I za bratem, który tak strasznie płaczę za każdym razem, gdy mnie zabiera “kareta” z niebieskimi, wyjącymi światłami…

Patrzę i słucham tych dzieciaków, zastanawiając się, czym jeszcze mnie zaskoczą.
I wtedy odzywa się najmłodsza z dzisiejszych solenizantów. Klaudia, która dzielnie nosi ze sobą plecak, a w nim przenośny koncentrator tlenu.
– A ja marzę proszę pani, o tym, żeby moja mama się częściej uśmiechała. Bo jak ona się śmieje, to kwitną kwiaty na łące, i głośniej śpiewają ptaki. A na niebie pojawia się tęcza i przestaje padać deszcz. I zupa lepiej smakuje i nie bolą płucka jak kaszle. Bo co mi z nowych lalek? Tam gdzie kiedyś wszyscy trafimy, będę ich miała pod dostatkiem, tata mi obiecał.
A uśmiechu mamusi, który zabiera wszystkie moje smutki, nie zastąpi mi nic.
No, pani niech też się uśmiechnie, to też pani święto. Przecież wszyscy w duszy jesteśmy dziećmi, jak mawiała moja babcia.

“To idzie do mnie i Ciebie
Od urodzenia co krok codziennie mamy tu mniej siebie
Co doświadczenie wkładamy na siebie kolejną warstwę maskę
Tarczę plaster nie da się być przecież dzieckiem zawsze
Mam rację uciekamy od tego co w nas naturalne szczere
Łamani fałszem krytykanctwem nawet własnym sumieniem
Strusi łeb chowamy w ziemi pseudo bezpieczni kopiemy pod sobą dołki
W obliczu śmierci i tak będziemy bezbronni jak noworodki”

Zeus, Będziemy dziećmi.

 

Wysłuchała i spisała
Anika Zadylak

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.