Mukowojownicy vs. Koronawirus: Klaudyna

z archiwum rodzinnego
0

Mukowojownicy vs Koronawirus” to cykl artykułów opowiadający o życiu chorych na mukowiscydozę i ich rodzin w czasach pandemii koronawirusa. Każdy artykuł poświęcę innej osobie. I choć historie bohaterów z pewnością będą się różnić, to jednak niezmienny pozostanie fakt, że nieokiełznany wirus przewrócił  życie wszystkich do góry nogami.

 Przed Wami ostatni już artykuł z cyklu „Mukowojownicy vs Koronawirus”, którego bohaterką będzie Klaudyna.

Klaudyna to prawdziwa mukofighterka! Pomimo swojej choroby jest mamą dziesięcioletniego chłopca, rok 2015 zagwarantował jej ogrom doświadczeń związanych z transplantacją płuc, a rok 2020 dorzucił swoje trzy grosze w postaci koronawirusa. – „Gdy po transplantacji poczułam się na tyle dobrze że wreszcie zaczęłam podążać za marzeniami, świat nagle się zamknął i moje wszystkie plany legły w gruzach” – opowiada. Bowiem Klaudyna miesiąc temu na własnej skórze mogła przekonać się o tym, jak to jest być „pozytywną”. Złapała wirusa, na szczęście pokonała go w wielkim, bojowym stylu!

Z mojego punktu widzenia moja walka z Covidem rozpoczęła się 4 lata temu. To wtedy zmieniłam swoje życie. Rozpoczęłam pracę z trenerem personalnym, który nauczył mnie, jak budować masę mięśniową, która jest niesłychanie ważna w walce z każdą infekcją. Zaczęłam regularnie ćwiczyć na siłowni oraz nauczyłam się dobrych nawyków żywieniowych. Uważam, że dobry trening i dieta są nierozłącznymi elementami zdrowego ciała” – dodaje dziewczyna. W końcu znalazłam swojego człowieka, który tak jak ja uwielbia ćwiczyć. Zawsze podkreślam, że ćwiczenia idą w parze ze zdrowiem i siłą do walki  z chorobą.

Wróćmy jednak na chwilę do początków bieżącego roku… 31-latka i jej rodzina bardzo przejęli się pierwszymi wiadomościami na temat nieznanego wówczas wirusa z Wuhan. Ogarnął ich wręcz paraliżujący strach: – „Baliśmy się bardzo, jak to będzie, kiedy ja, osoba po przeszczepie płuc, złapię koronawirusa, tym bardziej że wszystkie źródła medialne podawały, iż w grupie ryzyka znajdują się przede wszystkim seniorzy oraz osoby z chorobami przewlekłymi”.

Liczne lockdowny spowodowały również trudności w dostępie do wielu lekarzy (transplantolog, kardiolog) w ośrodkach specjalistycznych, których Klaudyna ze względu na podarowane płuca musi regularnie odwiedzać.

To nie jedyne zmiany, które spowodował w jej życiu COVID-19. Mukofighterka pracuje w biurze podróży, a zamknięcie granic dobitnie wpłynęło zarówno na zmianę zakresu obowiązków (przejście na pracę zdalną), jak  i na  plany podróżnicze (służbowe i prywatne). Pandemia, zamknięcie w domu i wiosenny czas sprzyjał podejmowaniu aktywności, takim jak rolki, rower, spacery z  mężem i synkiem oraz dodatkowo wplataniu w plan dnia treningów siłowych. Choć Klaudyna przyznaje, że treningi w domu to nie to samo: – „ Wychodząc na siłownię zawsze spotykałam innych ludzi, śledziłam ich postępy oraz miałam dostęp do wielu sprzętów. Miałam również inną motywację, w domu bardziej się nie chce”.

Klaudyna wraz z rodziną od samego początku mieli ogromną pokorę do wirusa. Nigdy go nie bagatelizowali i z pewnością wystrzegali jak ognia. Zasada „DDM” była ich codziennym rytuałem. Mimo to wszyscy trzej zostali zakażeni. – „Wirusa przyniósł do domu mąż albo syn, nie wiemy tego dokładnie, ale to oni mieli pierwsze objawy bardziej przypominające przeziębienie, a że wszyscy mamy przewlekłe infekcje zatok, myśleliśmy że to właśnie to. Jednak gdy mąż stracił smak i węch, zostaliśmy skierowani na badania zakończone wynikiem pozytywnym” – relacjonuje.

Zawsze bardzo interesuje mnie to, jak osoby zakażone reagują na fakt, że są pozytywni.  Czy pierwszą emocją jest strach, przerażenie, czy może szok, niedowierzanie, albo jeszcze inaczej: ulga? Klaudyna odpowiada: – „Szczerze? Ucieszyłam się, ponieważ objawy miałam delikatne. Jednocześnie gdzieś w środku odczuwałam niepokój, czy choroba nie zaatakuje z opóźnieniem. Z każdym dniem od diagnozy byłam spokojniejsza”. Myślę, że ta odpowiedź jest jak najbardziej zrozumiała. Wielu pewnie chciałoby w końcu „złapać już tego wirusa i mieć spokój, móc odetchnąć z ulgą”. Ile można żyć w ciągłej obawie, w ciągłym niepokoju o własne życie, izolując się w domu niczym w więzieniu? W końcu to wszystko trwa już prawie 9 miesięcy; a to 274 dni; 6 600 godzin; 23 760 000 sekundy.

Klaudyna, jak już wspomniałam, to mukofighterka, która pokonała koronawirusa. W jej przypadku przebieg infekcji był dość łagodny, co nie oznacza, że bezobjawowy. Odczuwała ogólne osłabienie organizmu. Miała również stany podgorączkowe (37,2 stopni Celsjusza), a także bóle pleców oraz suchy, duszący kaszel. Jej obawy przed nieokiełznanym wirusem nie były bezpodstawne, bowiem objawy choroby potrafiły nasilić się w ciągu kilku minut. – „Dziwne było to, że czułam się dobrze, a za 5 minut dosłownie ścinało mnie z nóg i musiałam się położyć i odpocząć. Miałam też kilka takich dni, kiedy przez większość czasu spałam, bo nie miałam na nic siły”. Nie raz słyszałam o osobach wypowiadających się o przebiegu wirusa właśnie w ten sposób. Jednego dnia wydawało im się, że choroba mija, po czym drugiego dnia atakowała ze zdwojoną siłą, powodując znaczne pogorszenie stanu zdrowia. Cieszę się, że mukolinka, jej mąż i synek obyli się bez dodatkowych wizyt w szpitalu w tym czasie. Choć trzeba przyznać, że to u Klaudyny objawy były najmocniej nasilone, cała trójka wyzdrowiała, a siły powoli wracają. Teraz są spokojniejsi. Wzbogacili swoje organizmy w przeciwciała, które wystarczą na jakiś czas, i odporność, którą sprawdzali dość niedawno w zimowej aurze naszych polskich gór. – „Kondycję mam na pewno trochę słabszą niż rok temu, ale miało na to wpływ zamknięcie nas w domu, przez co moja aktywność znacząco spadła”. Mimo to miała ona siłę na snowboard, bo w Tatrach już jest biało, i wspinaczkę górską szlakiem prowadzącym na Halę Gąsienicową, a stamtąd na Czarny Staw Gąsienicowy (szlak ten – liczący: 13,6 km, czas przejścia: ok 5h – nie jest wcale szlakiem prostym.   Miałam okazję przebyć go dwa lata temu latem, zimą z pewnością jest bardziej wymagający).

Nasza mukobohaterka na co dzień mieszka ok. 100 km od Zakopanego, także góry odwiedza regularnie. A ja mogę jej tylko tego pozazdrościć!

Aktualny stan zdrowia Klaudyny jest stabilny. Od uzyskania wyniku negatywnego minął już miesiąc, na szczęście nie odczuwa ona większych skutków ubocznych. Koronawirus nie wpłynął na saturację i spirometrię, pozostają one ciągle na tym samym poziomie. Przyczepić można się jedynie do powracających bólów pleców i suchego, duszącego kaszlu. Może dla osoby zdrowej byłby to objaw srogo niepokojący, jednak dla Klaudyny, przyzwyczajonej do ciągłego odkrztuszania, nie jest on tak mocno uciążliwy.

Szczegółowe badania dotyczące kondycji zdrowotnej Klaudyna będzie miała niedługo wykonywane w swoim ośrodku transplantacyjnym i dopiero wtedy będzie wiadomo, czy COVID-19 wpłynął na drogocenne płuca mukolinki. A ja dziękuję za jej drogocenną historię, którą zechciała się ze mną i z Wami podzielić. Być może uspokoi ona choć odrobinę osoby po przeszczepach, dla których zakażenie wirusem oznacza jedynie przegraną walkę o życie. Dodam jeszcze, że Klaudyna niedawno obchodziła swoje 31 urodziny. Życzę jej więc to, czego ona sama dla siebie pragnie – kolejnych 31 lat wspaniałego i…  normalnego życia z rodzinką!

 

Na koniec chciałabym podziękować wszystkim moim mukobohaterom:

Kubusiowi i jego rodzicom –  którzy byli głosem dzieci chorych na mukowiscydozę i ich rodziców wyrażającym wszelkie obawy zw. z koronawirusem i sytuacją pandemiczną,

Kasi – której historia przybliżyła nieco sytuację osób po transplantacji płuc w czasach pandemii, pokazując, co oznacza życie pełne wyrzeczeń,  strachu i siły do walki z chorobą,

Oli – radosnej mukolince, apelującej o to, aby strach przed COVIDEM-19 nie przyćmił racjonalnej oceny sytuacji epidemicznej, gdyż może skończyć się to gorzej niż w przypadku złapania wirusa,

Martynie – która relacjonowała swój stan zdrowia od początku zakażenia koronawirusem, dając tym samym mukoosobom nadzieję na je jego pokonanie,

– i Klaudynie – mukofighterce pokazującej jak w pięknym stylu wirusa SARS-CoV-2 zwalczają osoby po obustronnym przeszczepie płuc.

 

Miejmy nadzieję, że rok 2021 przyniesie nam: WIELKI POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI, czyli po prostu… NORMALNOŚĆ. 🙂

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.